17. punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie Komisji Finansów Publicznych o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o podatku akcyzowym (druki nr 15 i 24).

Poseł Grzegorz Braun:
Kłaniam się. Szczęść Boże!

Pani Marszałek Czcigodna! Panie i Panowie Posłowie! Zostało nas po parę osób z każdego klubu. Rozumiem, niektórzy skoczyli na jednego, jeszcze w starej cenie.

Bardzo dużo dobrej, merytorycznej argumentacji, w odróżnieniu od – czy obecnego jeszcze? – pana ministra. Doceniam poziom tej dyskusji. Wbrew pozorom cena alkoholu to nie są michałki. Nie wiem, czy państwo pamiętacie, jaka była pierwsza wojna, na którą poszło imperium amerykańskie. To była tzw. Whiskey Rebellion. Czasy naszej insurekcji kościuszkowskiej, dokładnie ten sam 1794 r. Alexander Hamilton, jeden z ojców amerykańskiej demokracji, zastawszy pustki w skarbie nowo utworzonej masońskiej republiki federalnej, postanowił załatać dziurę budżetową, rzecz jasna okładając podatkiem tych, których podatkiem najłatwiej obłożyć, tzn. prostych ludzi, którzy w Appalachach nie mieli lepszej rozrywki niż pędzenie własnego bimbru. Ruszyła armia z Waszyngtonu na tych górników w Appalachach, którzy się tam pobuntowali z powodu nałożenia akcyzy na coś, co do tej pory było jedyną przyjemnością, na jaką było ich stać po godzinach. Ta armia na szczęście nie dotarła do celu, wszyscy pochorowali się na dezynterię. Skończyło się to wesołym oberkiem. Ale jaki z tego wniosek?

Panie Ministrze! Czcigodny referencie tej ustawy! Szanowni Państwo! Nie ruszajcie, nie ruszajcie tych spraw. Wojna piwna jeszcze mi się przypomina, wrocławska, to czasy Ludwika Węgierskiego. Ach, i nasze powstanie, rewolucja listopadowa, koniec listopada. Blisko nocy listopadowej nie tylko arsenał warszawski, ale i składy wódki monopolisty Newachowicza rozbijał lud warszawski – cytuję Mochnackiego. (Dzwonek) A zatem, szanowni państwo, nie ruszajcie tej dziedziny tak wrażliwej, żebyśmy nie znaleźli się w jakimś zupełnie odmiennym stanie politycznym. (Oklaski)

Komentarze