Przypominam tę anegdotę, bo jest ona jednym z przyczynków do tezy o praktykowaniu przez setki lat przez Królestwo Brytyjskie, stolicę rewolucji światowej, która w pierwszej fazie używała ideologii protestantyzmu, że te tradycje jątrzenia i napuszczania Ukraińców na Polaków są wielowiekowe. I jeśliby teraz znalazł się taki Polak, który bierze za dobrą monetę, to co pan Cameron i koledzy mówią o potrzebie wzmacniania wschodniej flanki NATO, to znaczy, że ten Polak albo kompletnie nie odrobił lekcji z historii i nie widzi tej konsekwencji brytyjskiej w niszczeniu niepodległej, katolickiej Polski, albo też wydaje się temu Polakowi, że na skutek miło wypitej herbaty z panem Cameronem odwraca się 500-letni trend polityki brytyjskiej. No to wtedy trzeba o tym napisać na pierwszej stronie każdej gazety, i ogłaszać i bić w dzwon Zygmunta i wszystkie inne dzwony, że udało się panu prezesowi Jarosławowi z panem ministrem Antonim i innymi odwrócić stały wektor polityki  brytyjskiej. Brawo!

       Otóż mi się zdaje, że to są mrzonki i urojenia. Jeszcze raz powtórzę – wizyty pana premiera Camerona w Warszawie traktuję jako ostatni dzwonek. Czym zajmuje się armia brytyjska i wasza kanadyjska? Zajmuje się musztrowaniem Ukraińców. Tym się zajmuje. Tym samym co Krzywonos przed trzema i pół stuleciem. Zajmował się musztrowaniem Ukraińców. I tym się zajmuje dzisiaj armia Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i należąca do Imperium Brytyjskiego Kanada. Więc to są rzeczy groźne, jeżące włos na głowie.

Czy znajdzie się w polskim państwie jeden celnik, jeden strażnik graniczny, który odważy się zajrzeć do tych kufrów, które w czerwcu tego roku razem z 404. Brygadą wsparcia Gwardii Narodowej z Illinois, wylądują w Polsce? Powątpiewam, ponieważ Anglosasi są u nas jak u siebie. Wiecie Państwo, że służby Izraela nawet nie potrzebowały żadnej ustawy 1066, żeby się obnosili z gnatami po Polsce, nie wahając się nimi wymachiwać wobec jakichś tubylców, którzy nie padali plackiem przed nimi. Te służby w Polsce działają od ćwierć wieku eksterytorialnie, tzn. u siebie. Teraz służby i armie anglosaskie wchodzą do nas jak do siebie. Zauważcie, to generał Hodges robi taką konferencję prasową, sekretarz Kerry coś tam oznajmia z panem sekretarzem Carterem. Cóż to jest za prowadzenie spraw państwa, że się pozwala na to, żeby obcy mocarze zapowiadali, co też oni w Polsce zrobią. W maju – czerwcu – lipcu z czym tu wjadą? I na to z Warszawy są oklaski, na to wszyscy mówią świetnie, bardzo dobrze, przyjadą tu Amerykanie i na pewno będziemy bezpieczni.

My mamy ruch bezwizowy z okręgiem królewieckim, ale za to mamy dalej żelazną kurtynę na granicy białoruskiej. Ten świat stoi na głowie. To jest świat pozorów wobec nas utrzymywanych. Nie chcę się wdawać w tej chwili w spekulacje, kto w aktualnym układzie władzy w Warszawie robi to z głupoty, a kto to robi z najlepszej woli – jak wiadomo, dobrymi chęciami piekło wybrukowane – a kto to robi ze złej woli, kto jest po prostu na zimno reprezentantem obcego interesu narodowego. Nie chcę w to w ogóle wchodzić. Załóżmy, że ci, którzy dzisiaj stoją na narodu czele, mają same dobre chęci – ale w związku z tym, ja was bardzo proszę, was tutaj tak licznie zgromadzonych, proszę was, poproście, aby nie zbliżali się już nawet o krok do granicy zdrady narodowej. Wy ich o to poproście, swoich posłów, swoich senatorów. Poproście ich, żeby nie wysyłali na wojnę za granicę ani jednego polskiego żołnierza. Poproście ich – na miłość boską, nie wprowadzajcie wojsk obcych na terytorium Rzeczypospolitej, jaki by nie był pretekst. Mówię poważnie, poproście. Niech się te wyrazy aprobaty dla mojego tutaj wystąpienia, za które bardzo dziękuję, niech one się przełożą na państwa działanie. Wróćcie do domu i pofatygujcie się, wyślijcie list mailem, zatelefonujcie do ministerstwa jednego i drugiego, bo jest ostatnia chwila na to. Jeśli chcecie mieć jeszcze na co narzekać, jeśli chcecie mieć jeszcze państwo polskie. Jakie jest, takie jest, ale jest ciągle. Już nie jest w pełni suwerenne, gdyż przystąpiliśmy do eurokołchozu. I nasza pani premier musi się tłumaczyć jakimś szwabom z Brukseli, i nasz pan prezydent musi rozmawiać z jakąś Komisją Wenecką, z mocy podpisu śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Pomódlmy się za jego duszę, jest to wielki, tragiczny przykład tego, jak głęboko w ślepą uliczkę może zaprowadzić polityka oparta na fałszywych przesłankach, fałszywej historiografii, źle odrobionych lekcjach z historii. Pomódlmy się więc za dusze tragicznie zmarłych i pomódlmy się za dusze żywych, to znaczy, żeby się tak nie wydarzyło, że to obóz patriotyczny odegra rolę żyranta obcych roszczeń, odegra rolę tego zwrotniczego, który przestawi tak zwrotnicę, żeby pociąg pancerny mógł wjechać w samo serce Rzeczypospolitej, żeby się to nie stało.

Jest jedna rzecz – z tych spraw doczesnych – która stoi na przeszkodzie realizacji scenariuszy najczarniejszych. Podkreślam, ja tylko wróżę z fusów. Państwo rozumiecie, że ja nie dysponuję żadnym telefonem na Kreml ani do Białego Domu, nie mam wglądu nieoficjalnego za kulisy. Ja tylko powołuję się na to, co widzę, że się tam zbiera. Już nie za horyzontem chmury, one już tu wiszą – nie wiadomo, co z nich spadnie. Na razie jest duża chmura i ja się spodziewam dużej burzy. I spodziewam się dużej burzy tego lata, tej wiosny jeszcze. Spodziewam się, że jeszcze w tym roku państwo zobaczycie oznaki szczucia Ukraińców na Polaków i odwrotnie. I to będzie oznaczało, że chce ktoś posłać na wojnę do maszynki do mielenia mięsa polską młodzież, która stoi temu na przeszkodzie. Czemu? Temu, żeby się ukonstytuowało na naszym terytorium państwo żydowskie, kondominium niemiecko-rosyjskie pod żydowskim zarządem powierniczym.

Z tą młodzieżą się nie da tego zrobić. Ta młodzież, która 1 marca, w święto Żołnierzy Niezłomnych, 1 sierpnia, w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, 11 listopada – tysiące, dziesiątki i myślę, że razem nawet setki tysięcy polskiej młodzieży w ostatnich dekadach manifestowało swoje przywiązanie do niepodległej Rzeczypospolitej. Przywiązanie do idei państwowej. Otóż patrzy na to Adam Michnik z Aleksandrem Smolarem i innymi kolegami z piekła rodem, i oni widzą swoją wielką przegraną, bo 25 lat pracy „Gwiazdy śmierci” w kanał. Ta młodzież się nie dała przerobić na eurokołchoźników, ta młodzież nie cała, mimo wysiłków premiera Tuska et consortes, Sikorskiego i innych zdrajców sprawy narodowej, zdrajców stanu – tak, oni powinni stawać przed sądami za zdradę stanu – otóż ich praca nie doprowadziła do stuprocentowej emigracji tego pokolenia. Jeszcze jest trochę. To znowu jest coś, co bardzo bym chciał, żebyście państwo potraktowali jako figurę retoryczną z mojej strony, jakiś wyraz egzaltacji mojej. Jestem przekonany, że tę młodzież, oni rozumieją, że trzeba pozabijać. Oni rozumieją, że tę młodzież trzeba pozabijać, żeby doprowadzić do tego, co w Departamencie Stanu nazywa się „Central Europe Transition Task”, bo oni takimi się posługują terminami. Chyba właśnie pani Elissa Slotkin zasiadała przy takim jakimś „task”, stała na czele „Middle East Transition”. Więc skoro jest „Middle East Transition”, to pewnie też jest „Central Europe Transition Task”. Nie mówią o wojnie, oni przecież mówią o stabilizacji, ale od czasu do czasu z obfitości serca usta mówią.

Pani Wiktoria Nuland jest małżonką bardzo znaczącej postaci, Roberta Kagana. Pan Robert Kagan, nie wiem czy z tych samych Kaganów, z których Kaganowicz, ten na Kremlu zasiadał przez lata, ale wiadomo, że Kagan, Kahan, Kahane, Kaganowicz to jest popularne nazwisko, wiele rodzin z takimi przydomkami wyszło z Polesia i z ziemi dawnej Rzeczypospolitej. Otóż pan Robert Kagan, nie wiem z których Kaganów, mąż pani Wiktorii Nuland, która jest oficjalnie asystentką sekretarza stanu Kerry’ego, ale nieoficjalnie nie wiem, kto za kim teczkę nosi, otóż pan Robert Kagan na piśmie dał wyraz swoim przekonaniom. I on powiedział, że wojna jest motorem postępu. Że postęp w dziejach dokonuje się przez wojny. To jest taka fałszywa historiografia Uebermenscha.  Pan Robert Kagan jest jednym z założycieli i inicjatorów trustu mózgów, który wyprodukował taki program dla Ameryki na następne stulecie. Jest to program utrzymania hegemonii amerykańskiej w XXI stuleciu. To pod skrótem PNAC można znaleźć w Internecie. Więc za blisko mi od tego Roberta Kagana przez Wiktorię Nuland, przez pana Petru, do spraw polskich. I ja się tym wszystkim głęboko niepokoję, do tego stopnia, żeby czuć się tutaj samozwańczo powołanym, żeby państwa prosić o to, żebyście nie milczeli, o to, żebyście wy upomnieli się o pokój dla Polski.

Sam się czuję śmiesznie i niezręcznie, występując tu z programem pokojowym, ale tak, uważam, że należy głośno się tego domagać, żeby zostało to publicznie zadeklarowane, że naród polski nie ma żadnych powodów, żeby się znaleźć na jakiejkolwiek wojnie. Naród polski nie ma z nikim kosy takiej, żeby ona miała być w drodze działań militarnych rozwiązywana. Naród polski nie ma roszczeń i nie chce, żeby inni mieli roszczenia. Dajcie nam żyć, dajcie nam spokój, dajcie żyć młodemu pokoleniu, dajcie nam funkcjonować! Gdyby to ode mnie zależało, jechałby minister spraw zagranicznych do Mińska, właśnie po to, by taką rzecz deklarować i prosić Mińsk o przystąpienie do takiej środkowoeuropejskiej strefy pokojowej. Będą nas chcieli popchnąć na tę wojnę – nie pchajcie, nie dajcie Polski w tę wojnę wpuścić. Jakiekolwiek prowokacje by się nie wydarzyły.

Może nawet w swej perfidii ci scenarzyści posuną się do tego, żeby temu rządowi, Wojsku Polskiemu, żeby w pierwszej fazie na zachętę, na zanętę, podać na tacy jakiś sukcesik militarny. Może nawet do tego się posuną, żeby wciągać Polaków w pułapkę. Słyszeliście przecież, pan Żyrinowski Polsce po raz kolejny Lwów ofiarował. Otóż ja też tęsknię bardzo do Lwowa, bo Lwów to było jedyne z prawdziwego zdarzenia miasto, jakieśmy mieli w Rzeczypospolitej, tej międzywojennej. A otóż im bardziej tęsknię do Lwowa, tym bardziej też z naciskiem tutaj stwierdzam – nie wolno nam brać Lwowa ani z ręki pana Żyrinowskiego, ani pani Wiktorii Nuland i im podobnych.

Nie wolno, dlatego że nawet za wojenki wygrane, trzeba płacić. I wtedy wracamy do pierwszego punktu, to znaczy Polska w rękach lichwiarzy. Czyli jeśli pójdzie Wojsko Polskie na jakąś wojnę, to tym bardziej, nawet gdyby udało nam się pozytywnie, z sukcesem rozstrzygnąć oszałamiającą bitwę o przesmyk suwalski dajmy na to – przesmyk suwalski to jest tradycyjny kierunek strategiczny, brama smoleńska, i I, i II wojna światowa, i wcześniej, Napoleon, i wcześniejsze stulecia, zawsze kierunek Smoleńsk. Otóż Wojsko Polskie może, i wynika to z gier wojennych przeprowadzonych w ostatnich miesiącach także na tym kontynencie, dałoby radę bronić przesmyku suwalskiego. Wojsko Polskie nawet tak zdegradowane, nawet tak pod wieloma względami zdemoralizowane świadomie przez zdrajców w ostatnich dekadach, to Wojsko Polskie stanowi niebagatelny czynnik w polityce całego kontynentu. Nie należy też przyjmować takiej filozofii fałszywej, że my nic tu nie mamy do zrobienia, więc szkoda pieniędzy na wojsko, tylko lepiej od razu połóżmy się do góry nogami i dawajmy wszystkim znać, że nie mamy żadnych aspiracji, że nie będziemy się bronić. My właśnie bronić się powinniśmy i mamy czym, ale nam nie wolno wychodzić poza nasze granice, nie wolno nam dopuścić do tego, żeby w naszych granicach znalazły się oddziały jakiejkolwiek obcej armii. Po prostu, proszę państwa, tak to sobie postawcie.

Czy łatwiej będzie powiedzieć „nie”, kiedy położą żydowskie weksle urojone na stole w Warszawie? łatwiej będzie to „nie” powiedzieć, kiedy będą Amerykanie w Łasku, Ciechanowie, Choszcznie, Drawsku, Skwierzynie, czy jak ich tam nie będzie? Z ostrożności procesowej o to się upewnijcie. Ja bardzo chciałbym, żeby za rok o tej porze, jeśli ktoś z państwa wspomni ten mój tutaj przydługi występ, żebyście państwo mogli pokiwać głową z politowaniem i stwierdzić – nic się nie stało, był to tylko czarny sen, czarnowidztwo. Ja bardzo chciałbym, żeby się nic z tych rzeczy nie wydarzyło.

Ja tu z państwem podzieliłem się tylko spostrzeżeniami, które prowadzą mnie do wniosku, że napisane są scenariusze na naszą zgubę. Chciałbym, żeby się to nie stało. Módlmy się o to, żeby to się nie stało. Módlmy się w 1050. rocznicę chrztu Polski, żeby na życie naszego pokolenia nie przypadła faza likwidacji 1050-letniego projektu. Módlmy się o to, żebyśmy dostali promesę na następnych co najmniej 1050 lat. Żebyśmy z tej promesy mogli korzystać, no to musimy przeżyć. Musimy właśnie nie dać pozabijać młodzieży, musimy nie pozwolić na wysłanie jakichś brygad obrony terytorialnej, gdzieś hen… na front doniecki albo i przemyski, bo może taki front nam zrobią. Do tego nie dopuśćmy i zachowajmy kontrolę nad własnym terytorium. Nie dopuśćmy do tego, żeby nas obrabowali bardziej, niż to już zrobili do tej pory. I potem perspektywy piękne.

Dobra wiadomość dla państwa. Dobra wiadomość taka, że to, co się będzie działo, nie wystawi waszej cierpliwości na nadludzką próbę, bo to będzie szybko wszystko. Nie musimy zbroić się w cierpliwość na 150 lat następnych. Jestem przekonany, że już w – bądźmy ostrożni – tak w 2019-2020 roku konstelacja międzynarodowa w wielu miejscach zmieni bieguny. I w związku z tym nie wolno nam ulegać dyktatowi tej chwili, nie wolno nam ulegać takiemu szantażowi, że my teraz musimy, że my coś musimy, bo tak jak jest, to już są determinanty takie, od których nie ma odwrotu.

Trzeba spokojnie powiedzieć „pass”. I to jest ten wielki czyn narodowy, do którego ja państwa zachęcam. To jest to, czego my możemy dokonać. Ja nawet zaryzykuję twierdzenie, że to jest coś, dzięki czemu nasze pokolenie może zapisać się chlubnie w historii Polski. Powiedzieć „pass”. Raz w życiu. Nie pójść na tę prowokację, do której nas będą popychali. Raz w życiu powiedzieć – mamy w ręku same blotki, żadnych atutów nie chcecie nam dać do ręki, w związku z tym wstajemy od stołu, nie gramy z szulerami.

http://www.goniec.netgoniec/inne-dzialy/zycie-polonijne/wstajemy-od-sto%C5%82u-nie-gramy-z-szulerami-zapis-wyst%C4%85pienia-w-mississaudze-spotkanie-z-grzegorzem-braunem-cz-iv.html

Komentarze