Doczekałem tego, żeby w tym samym czasie, synchronicznie jedni oskarżają mnie o antysemityzm, a drudzy demaskowali mnie jako agenta żydowskiego – mówi w rozmowie z portalem tygodnika Polska Niepodległa, niezależny kandydat na prezydenta RP Grzegorz Braun.

Jak skomentuje Pan przebieg kampanii prezydenckiej?

Kampania wyborcza 2015 cechuje się w porównaniu z poprzednimi szczególna szerokością frontu przemilczeń i manipulacji w mediach. Cechą szczególna jest tak konsekwentne przemilczenie i manipulacja w mediach reprezentujących na co dzień bardzo szerokie spectrum i media na co dzień pełniące obowiązki reprezentacji skrajnie przeciwnych obozów. Zarówno media głównego ścieku, te w sposób ewidentny media reżimowe związane z aktualna władza, jak i media podające się za anty- establishmentowe. One w większości wspólnie i chciałoby się powiedzieć niejako w porozumieniu upierają się ignorować wszystko, co wykracza poza normę postokrągłostołowej sceny politycznej.

Milczenie jest celowe?

Tak. Powszechne przemilczenie i manipulowanie informacją i opinią, na temat kandydatów zwanych popularnie anty-systemowymi. Zarówno Gazeta Polska jak i Gazeta Wyborcza, zarówno telewizja Warszawska jaki i telewizja Toruńska, są nastawiane na bardzo bezwzględne egzekwowanie monopolu politycznego kandydatów nazywanych „poważnymi”. Z parą dwóch konkurentów do urzędu prezydenta, którym niezmiennie sondaże przyznają najwyższe notowania. Ale nawet wśród kandydatów anty-systemowych są równi i równiejsi, krytyczna publiczność bez trudu zauważy, że media głównego nurtu niejako inwestują w kandydatury Janusza Korwin-Mikke i Pawła Kukiza. Niewątpliwie kosztem informacji o sylwetkach i poglądach innych kandydatów, w tym mówiącego niniejsze słowa.

Jak Pan odniesie się do sytuacji zaistniałej w Telewizji Republika, gdzie był Pan zaproszony do skomentowania konferencji prasowej, dotyczącej przejazdu Nocnych Wilków?

Myślę, że to dość charakterystyczne, że w ciągu jednego tygodnia padam ofiara manipulacji zarówno mediów reprezentacyjnych odchylenie lewicowe, rewolucyjne, jaki i mediów pełniących obowiązki prawicowych, przez te pierwsze posądzanych o reakcyjność. Kilkanaście dni temu media irlandzkie donosiły o mojej obecności w Dublinie I Cork, wspólnie z moim szanownym kontrkandydatem Marianem Kowalskim. Opisanie mojego szanownego kontrkandydata opisywano jako faszystę, mnie natomiast jako radykalnego katolika, nie wiadomo co gorsze. Po powrocie do Polski przedstawiony zostałem, przez gorliwych propagandystów jedynej słusznej opcji opozycyjnej jako podejrzany o sprzyjanie wpływom rosyjskim w Polsce. Jedno i drugie ma oczywiście tyle samo wspólnego z rzeczywistością.

Skąd bierze się tak wielka niechęć mediów wobec Pana osoby?

Rozdrażnienie lewaków irlandzkich, powoduje oczywiście jakakolwiek forma pryncypialnego stawiania sprawy polskiej, sprawy narodowej, sprawy katolickiej. I właściwie to samo przyprawia o irytacje media krajowe, także i te pełniące obowiązki prawicowych. Każdy bowiem, kto sprzeciwia się klientelizmowi w polskiej polityce zagranicznej, każdy kto sprzeciwia się sprzęganiu Polski do rydwanu wojennej propagandy, któregokolwiek walczących dziś niejako per procura na Ukrainie mocarstw. Każdy kto sprzeciwia się wpychaniu Polski w wojnę ukraińską, zostanie posądzony o najgorsze intencje, każdy kto łamie jednolity front lojalności wobec któregoś z zagranicznych mocodawców, czy to Moskwy, czy Berlina, Tel Awiwu może się spodziewać się usilnych prób dyskredytacji. No i to właśnie spotyka mnie w tej kampanii wyborczej, co w specyficzny sposób potwierdza powagę sytuacji, a z drugiej strony potwierdza trafność rozeznania moich poglądów. Nerwowa reakcja, pro-amerykanskiego obozu w Polsce wynika z powagi i głębokości zobowiązań, jakie zostały poczynione.

Czy odniosła skutek Pana akcja podpięcia się pod wzmacniacz, żeby zwiększyć swoją obecność w mediach publicznych? Bo jednak jest głośno o Pana spotkaniach wyborczych, szczególnie w lokalnych wydaniach Gazety Wyborczej.

Doczekałem tego, żeby w tym samym czasie, synchronicznie jedni oskarżają mnie o antysemityzm, a drudzy demaskowali mnie jako agenta żydowskiego. Aby jedni przedstawiali mnie jako agenta Rosji, a drudzy jako agenta USA. To znaczy, że jestem sprawnie działającym agentem Polski niepodległej, ponieważ nie ma takiego polskiego państwowca, który by się podobnych inwektyw doczekał.

Rozmawiał Marko Markowski

Komentarze