Gratuluję filmu. Wstrząsający. Dlaczego zdecydował się Pan przypomnieć dziś, czym była eugenika?

– Pomysł wyjściowy filmu nie należy do mnie. Scenariusz, który stanowił punkt wyjścia do tej pracy napisał Maciej Gawlikowski. Producent filmu Robert Kaczmarek namówił na ten projekt jednego z redaktorów TVP S.A, który już w telewizji zresztą nie pracuje. Dopiero kiedy ten projekt został zamówiony przez telewizję, ja zostałem do niego zaproszony jako reżyser. Początkowo miał się koncentrować na zaangażowaniu polskich medyków i psychiatrów w projekty eugeniczne, ale okazało się, że możemy również pojechać na drugą stronę globu. Gdy udało się zrobić wywiad z autorem książki „Wojna przeciwko słabym” Edwinem Blackiem, to przesunął się punkt ciężkości w tym filmie. Polskie sprawy przedwojenne dotyczące eugeniki zamykają się ostatecznie w filmie w jednej sekwencji.

Jakie przypadki z mrocznej historii eugeniki poruszyły Pana najbardziej podczas przygotowań do filmu?

– Trudno mi wskazać jakiś konkretny przykład, bo jestem stary, znużony i nic tak naprawdę mną nie wstrząsa na tyle mocno, bym spadł z krzesła. Trzeba jednak podkreślić, że eugenika to jeden wielki horror, który ujawnił związek między złą filozofią a niegodziwymi teoriami dorabianymi do konceptów kolektywistycznych i konstruktywistycznych. Związek między filozofią polityczną a praktyką zbrodniczą w XX wieku i współcześnie jest ewidentny i każdego musi poruszyć. Zresztą tym filmem mogłem wyrównać lekki przechył, którego moja działalność doznała. Większość moich filmów ma charakter antysowiecki i w związku z tym z przyjemnością zrobiłem film, którym mogłem dowartościować socjalistów od Hitlera i socjalistów od Roosevelta.

Ci socjaliści oficjalnie nazywali słabszych ludzi, niepełnosprawnych umysłowo i fizycznie, debilami. Dlatego na masową skalę sterylizowali nawet kilkuletnie dzieci. Jednak eugenicy postulowali eliminację również np. ludzi z wadami wzroku czy po prostu ubogich. Takich pomysłów nie wstydziły się największe autorytety w tamtych latach. Wielkim zwolennikiem i propagatorem eugeniki była m.in. ikona amerykańskiego sądownictwa i sędzia Sądu Najwyższego Oliver Wendell Holmes Jr. czy wynalazca telefonu Alexander Graham Bell. Jak to możliwe, że tak wielu ludzi dało się jej uwieść?

– Tę listę można by wydłużać. Zachęcam do własnej kwerendy internetowej na ten temat. Pamiętajmy, że arbiter elegancji w swoim czasie i punkt odniesienia dla wszystkich artystów i intelektualistów w Europie, George Bernard Shaw, był zwolennikiem konceptów prowadzących do zbrodniczych praktyk. To są stałe warianty gry. Wszystko byłoby prostsze, gdyby zło zawsze miało brzydką twarz. Zło jest jednak często ludziom stręczone przez arbitrów elegancji, przez smakoszy, bystrzaków i ludzi, których Pan Bóg obdarzył rozlicznymi talentami w różnych dziedzinach. I to wielu ludziom komplikuje sytuację i utrudnia rozpoznanie zła. Kiedy ono jest oferowane w menu przez kogoś takiego jak Shaw czy jeżeli jest reklamowane przez tak wytrawnego patrona postępowej inteligencji, jakim był Tadeusz Boy-Żeleński, to niektórym łatwo jest się zagubić.

Noblista George Bernard Shaw pisał, że będzie trzeba zacząć używać komór gazowych, bo „opieka nad tak wielką liczbą ludzi jest stratą czasu”. Więc było to już promowanie zła w czystej postaci. Wielu socjalistów zresztą popierało eugenikę. Socjalistyczny pisarz Eden Paul pisał, że socjalistyczne państwo musi się bronić przed antyspołecznymi elementami. Paul był również zwolennikiem używania komór gazowych. Czy w takim razie to zło wynika z samej istoty socjalizmu czy może przyczyna jest bardziej prozaiczna i zamyka się w tym, co mówił Orwell, że „nie ma takiej głupoty, w jaką nie byliby w stanie uwierzyć intelektualiści”?

– Proponuję używanie tego szerszego mianownika, którym jest konstruktywizm i kolektywizm. To jest wspólna ławka (niestety, nie ośla), na której mieszczą się Lenin i Trocki ze Stalinem oraz Hitler z Franklinem D. Rooseveltem…

Prezydent, który jeździł na wózku inwalidzkim…

– Trudno jest Polakom tego ostatniego dołączyć do grona zbrodniarzy wojennych. Roosevelt nie był zresztą pierwszoplanową postacią związaną z eugeniką i należy pamiętać, że eugenika nigdy nie stała się prawem federalnym w USA. Jednak ponad połowa wszystkich stanów przyjęła prawo o przymusowej sterylizacji. Na poziomie federalnym przyjmowano prawo o kwotach imigracyjnych , które także zostało przeforsowane na gruncie ustaleń raportowanych przez ojców – założycieli amerykańskich ruchów eugenicznych.

W filmie pokazuje Pan, jak Hitler fascynował się amerykańskimi eugenikami i wprowadzał ich „odkrycia” do Ustaw Norymberskich. Zgadza się Pan z tezą, że nazistowskie eksperymenty medyczne w obozach koncentracyjnych, mordowanie podludzi o semickich rysach czy pogarda dla słabszych były konsekwencją wieloletniej polityki takich cywilizowanych krajów, jak USA?

– To nie ja stwierdzam coś takiego. W moim filmie konstatuje to Edwin Black, dziennikarz śledczy o temperamencie historyka i autor słynnej książki „IBM i Holokaust”. Bardzo polecam jego książkę „Wojna przeciw słabym”, którą gdzieś można jeszcze kupić. To właśnie w niej opisuje on, jak pewna wstępna faza praktyki eugenicznej w USA stanowiła zachętę dla narodowych socjalistów w Niemczech, którzy te pomysły podchwycili i twórczo rozwinęli. Jeden z ojców – założycieli amerykańskiej eugeniki Harry Laughlin został odznaczony przez nazistów za swoje prace i swój wkład w tej dziedzinie. To jego konceptem jest systematyzacja ludzi, która została wykorzystana przy tworzeniu tzw. Ustaw Norymberskich. Chodzi głównie o opisywanie człowieka jako Żyda, ćwierć- Żyda, Żyda w 1/8 etc.

Mówił Pan, że film na początku miał traktować głównie o polskiej eugenice. Wspomniał Pan, że jej zwolennikiem był m.in. Boy-Żeleński i środowiska lewicowe. Dlaczego w naszym kraju eugenika „nie chwyciła”?

– Diagnozuje to w moim filmie dr Magdalena Gawin. Ona konstatuje, że przesądził o tym ciągle jeszcze nie zniszczony katolicki grunt cywilizacyjny w naszym kraju…

Nie chrześcijański?

– No właśnie nie chrześcijański, ponieważ Magdalena Gawin zauważa, że w krajach, w których dominowała tradycja protestancka, projekty eugeniczne się przyjęły. Potwierdzeniem tej tezy jest to, że w tych kantonach szwajcarskich, gdzie katolicy stanowili większość, eugenika się nie przyjęła. Natomiast tam, gdzie większość stanowili protestanci, w jakimś stopniu eugenika funkcjonowała. Podobnie było w Kanadzie.

I wtedy również Kościół katolicki był oskarżany o zacofanie i wytykano mu Galileusza…

– Kościół zawsze jest oskarżany o zacofanie. Kościół jest piękną i cudowną instytucją oraz generatorem cywilizacji. Tak jak w „Gwiezdnych Wojnach” jest to generator pola siłowego, który sam z siebie może być skromny, ciemny, nieefektowny i – proszę bardzo – nawet zacofany. Ten Kościół może wiele pozostawiać do życzenia, ale taka jest Jego istota. Póki istnieje, jest cudownym i reakcyjnym hamulcem bezpieczeństwa, stwarzając sferę relatywnie większego bezpieczeństwa dla ludzi wszystkich możliwych wyznań.

Dziś Kościół jest atakowany za sprzeciw wobec in vitro i aborcji. Więc przejdźmy do tych kwestii. Dziś porównuje się sztuczne zapłodnienie i aborcję do eugeniki…

– To Pan jest krok naprzód, bo dziś tak się nie uważa…

No tak, przepraszam, miałem na myśli działaczy pro-life, którzy ją porównują do eugeniki. Ja już mam zlasowany mózg przez „oszołomów” i nazywam rzeczy po imieniu…

– Problem w tym, że dziś nic się nie mniema w tych sprawach dlatego, że opinia publiczna jest poddawana propagandzie. Nie podaje się jej rzetelnej informacji o tym, czym jest in vitro czy aborcja. Społeczeństwo ma do czynienia z retoryką perswazyjną, która ma za zadania ukształtować sielankową wizję tych przyszłych profitów, które ludzkość może zyskać na rozpropagowaniu takich praktyk. Opinia publiczna nie jest przesadnie bombardowana rzetelnymi informacjami.

Dziś się nie rodzą już w krajach zachodnich dzieci z zespołem Downa. Cel eugeników został więc osiągnięty.

– Na zachodzie Europy istotnie wszyscy ludzie niedoskonali oraz budzący zastrzeżenia i obawy, że nie będą spełniali ideału Barbie i Kena, zostają wykryci już w zarodku. Wtedy zostają zdekonspirowani i wyeliminowani. I rzeczywiście, w Europie Zachodniej nie notuje się już właściwie urodzeń osób, których rozwój psychofizyczny podlega komplikacjom takim, jak te występujące w Zespole Downa, bo zostały one w pewnym momencie życia wykryte i wyeliminowane. Na szczęście okazało się, że możemy pokazać w filmie chociaż wycinkowo i skrótowo informacje o warsztacie in vitro i to też wniosło coś do filmu.

To są wstrząsające obrazy. Zamrażarki pełne zarodków, z którymi nie wiadomo, co zrobić. Przerażające.

– To pokazuje, że temat filmu nie należy do przeszłości odległej w czasie i przestrzeni. Ciemna strona mocy da o sobie jednak znać i będziemy mieli pewnie próbę zinstytucjonalizowania gwarantowanego popytu na tę usługę. Państwo chce być gwarantem zbytu tego typu usług, zaś opinię publiczną stawia się wobec szantażu moralnego, który polega na tym, że kto nie akceptuje metody in vitro jest uważany za zacofańca. Jednak mało kto wie, jak wygląda procedura zapłodnienia in vitro i że występuje tam moment selekcji ludzi.

Dokładnie tak samo jest z aborcją np. w naszym kraju, gdzie zabija się dzieci niepełnosprawne fizycznie i umysłowo. Jednak występujący z Pańskim filmie autor znakomitej książki „Wojna przeciw słabym” Edwin Black uważa aborcję za prawo kobiety i pozytywnie się odnosi do „Planned Parenthood”.

– Proszę mnie zwolnić z obowiązku odnoszenia się do tego. Pan Black wystąpił w moim filmie i naprawdę nie chcę jechać po jego poglądach w tej sprawie. Jestem mu bardzo wdzięczny za to, że w tym filmie wystąpił. Starałem się być fair wobec niego i nie wmontowywać jego wypowiedzi w sekwencje, w których on nie decydował się na pryncypialne, wartościujące wypowiedzi. Edwin Black może imponować każdemu dziennikarzowi i każdemu historykowi w rzetelności podejściu do faktów. Świadectwem tego jest jego gigantyczne archiwum, widoczne zresztą na filmie.

Ja nie neguję jego obiektywizmu i świetnego warsztatu. Zresztą to widać w jego opisie ikony feminizmu Margareth Sanger, którą ceni on za jej działania w sprawie promocji antykoncepcji. Jednak piętnuje założycielkę „Planned Parenthood”, za jej poparcie eugeniki i rasizm. Sanger nazywała Murzynów chwastami i występowała na spotkaniach Ku Klux Klanu. Dziś najwięcej klinik aborcyjnych jest budowanych w dzielnicach murzyńskich. Siostrzenica Martina Luthera Kinga, dr. Alveda King mówi, że jest to próba eksterminacji czarnych. Czyżby więc pomysły eugeniczne Sanger były wprowadzane w życie?

– W moim filmie mówi o tym bardzo dobitnie Joanna Najfeld i nie chcę powtarzać jej słów. Wszystko wskazuje na to, że postulaty Sanger są wprowadzane w życie. Wojna cywilizacji trwa również na tym polu i jak widać wszystkie chwyty są w niej dozwolone.

Mówiliśmy o tym, że to intelektualiści i ludzie nauki promowali eugenikę. Dziś również istnieją naukowcy, którzy utrzymują, że biedę można zlikwidować przez eliminowanie ludzi o mniejszym IQ. Guru współczesnej lewicy prof. Singer uważa, że można zabijać noworodki nawet do 3. miesiąca ich życia. Czy hydra zaczyna podnosić głowę czy może się tylko przefarbowała?

– Trudno zmierzyć, jakie jest stężenie elementów apokaliptycznych w dzisiejszym świecie. Z jednej strony można mieć zawsze takie wrażenie, że to, co się dziś dzieje, nie miało miejsca w historii. Jednak z drugiej strony można powiedzieć, że już Platon popierał selektywne rozmnażanie. Konstruktywizm i kolektywizm są odwieczne w życiu umysłowym i praktyce politycznej. Wiecznie toczona jest na tym polu bitwa pomiędzy Panem Bogiem a Jego odwiecznym przeciwnikiem. A my jesteśmy w tym wszystkim pionkami.

W filmie postawiona jest teza, że eugenika po wojnie zmieniła się w genetykę.

– To nie teza. To fakt. Z wielu drzwi z dnia na dzień zniknęły tabliczki z napisem „zakład eugeniki” i zamieniono je na tabliczki z napisem „zakład genetyki”. Takim przykładem jest kampus Cold Spring Harbor, który był kolebką eugeniki w USA, a dziś jest mekką biochemików i genetyków z całego świata. Moja wypowiedź nie powinna być czytana jako publicystyka antynaukowa. Zresztą tę ważną myśl artykułuje w filmie Black, który mówi, że nie jest winien język kosmosu temu, w jakie zdania my go układamy. Pan Bóg niewątpliwie jest zadowolony, gdy człowiek używa mózgownicy. Jednak oprócz niej powinien również używać serca.

Myśli Pan, że kiedyś będziemy się wstydzić upowszechnienia aborcji, tak jak wstydzimy się tego, że jeszcze kilkanaście lat temu akceptowaliśmy jako ludzkość przymusową sterylizację ubogich, ludzi ze słabym wzrokiem czy każdego, kto nie pasował do wizerunku nordyckiego nadczłowieka?

– Mam nadzieję, że jeszcze ludzkość zdąży przed końcem świata pewne rzeczy zrozumieć. Jednak ten klimat przyzwolenia dalej istnieje. W kwestii aborcji jest już nieco lepiej niż w czasach, gdy ja się rodziłem i lekarz pytał moją mamę, czy nie chce dokonać aborcji, która była opcją numer 1…

Moim zdaniem dziś jest gorzej, bo lekarze mając USG zabijają dzieci nienarodzone widząc dokładnie, jak wygląda ten „zlepek komórek”…
A więc wszystko wraca do tego, jak korzystamy z nauki…

– Dokładnie tak.

Rozmawia Łukasz Adamski.

Źródło: Fronda.pl

Komentarze