(…)

Dla przypomnienia kilka głośnych w swoim czasie spraw.

  1. W czasie, gdy Episkopat Polski głosił iż każdy, kto popiera metodę in vitro sam siebie wyklucza z komunii z Kościołem, Józef Życiński zatwierdził swym autorytetem stanowisko dokładnie odwrotne. Wszak w demokracji pośredniej, jedyną metodą poparcia jest głosowanie na kandydata, który ma takie a nie inne poglądy. A biskup uważał, że „nie można straszyć wyborców tym, że głosując na „niewłaściwego” kandydata popełniają grzech ciężki”.
  2. Komentując pytanie Jarosława Kaczyńskiego: „dlaczego [Bronisław Komorowski] nie mówił tego w trakcie kampanii wyborczej,nie mówił, że jest zdecydowanym wrogiem Kościoła”, biskup Życiński uznał iż to niedopuszczalne, gdyż Ewangelia nie pozwala na ocenianie wiary swego brata. Kaczyński tymczasem nie oceniał wiary, tylko konkretne czyny (sprawy krzyża na Krakowskim Przedmieściu i „Komisji majątkowej”). Albo więc mamy tu do czynienia z manipulacją (która jest rodzajem kłamstwa), albo wręcz z bluźnierczym kłamstwem. Ewangelia bowiem wręcz nakazuje upominać grzeszących bliźnich. Zresztą – czyż Episkopat nie dokonał takiej oceny Grzegorza Brauna? Odbyła się nawet msza ekspiacyjna, która miała być zadośćuczynieniem za jego słowa. Jeśli nie jest to publiczne potępienie grzesznika, to pozostaje uznać iż chodziło o przeproszenie biskupa, a nie Boga (co jest nie do pomyślenia).
  3. Głośnym echem odbiły się też słowa:”homoseksualistów trzeba traktować z należną godnością, a do samego zjawiska homoseksualizmu trzeba podchodzić z szacunkiem i delikatnością”. O ile katolik nie powinien mieć wątpliwości, iż homoseksualistów trzeba traktować z godnością należną każdemu człowiekowi, to „szacunek do zjawiska homoseksualizmu” wygląda na manipulację. Nie mówimy o szacunku do zjawisk naturalnych (chyba że w sensie respektu – a tu przecież nie o to chodzi). Trudno więc to odnieść do czego innego jak do zjawiska społecznej aktywności homoseksualistów (parady, próby zmiany prawa, ‚małżeństwa’). Czy naprawdę mamy szanować sodomię?

Nawet jednak, gdyby Józef Życiński nigdy nie uchybił nauce Kościoła i głosił same mądre poglądy, pozostaje kwestia jego współpracy z „Gazetą Wyborczą”. To z tego powodu Grzegorz Braun nazwał biskupa łajdakiem. Dlaczego? Czyż nie o tej gazecie mówił kiedyś arcybiskup Józef Michalik:”Nie możemy milczeć, widząc, jak salonowa stołeczna gazeta rozkłada ducha narodu i wszelkimi sposobami wmawia mu, że nowoczesność polegać będzie na wyrzeczeniu się honoru, miłości ojczystej ziemi, patriotyzmu, ewangelii i zbawczego krzyża.”?

(…)

Całość tutaj

Komentarze